Mając 30 lat zdecydowałem się porobić z muzyką więcej, niż tylko słuchać. Po długich poszukiwaniach podjąłem decyzję – harfa. Dlaczego harfa? Bo przyjemnie brzmiała, materiały edukacyjne dla niej były jakkolwiek dostępne i jest kilka osób w Polsce które dają z niej lekcje.
Minęło kilka lat, a ja czasem grałem na harfie, a czasem stała nieruszana miesiącami. Potem moje życie wywróciło się do góry nogami, a ja wylądowałem w Sandomierzu. I tak się stało, że się zgadałem z pracownikami biblioteki miejskiej, że gram na harfie. A oni akurat organizowali czytanie utworów Jana Kochanowskiego. Takim trafem z dużą dozą entuzjazmu ze strony Pani z biblioteki i małego z mojej zgodziłem się popatrzeć na temat gry (choć jeszcze nie zagrać).
Nigdy nie występowałem publicznie, więc nie wiedziałem czego się spodziewać. Poszukałem jednak nut w internecie z okresu renesansu (bo wtedy żył Kochanowski) i znalazłem całkiem przyjemne. Daleko mi do płynnego czytania nut, ale z dozą cierpliwości jestem w stanie je zdekodować. Zgodziłem się więc nagrać kilka krótkich podkładów puszczanych w trakcie czytania utworów Kochanowskiego oraz zagrać jeden utwór na żywo. Na scenie. Przy ludziach! A jako, że nie umiem grać z nut, to musiałem się nauczyć utworu na pamięć!
Wchodząc na scenę nawet pamiętałem żeby poprzestawiać dźwignie do zmiany dźwięków (bo utwór jest w jednej skali a harfa domyślnie jest strojona w innej). Do tej pory jestem z tego dumny! Usiadłem na krześle, oparłem harfę i popatrzyłem na ręce… a one się niemiłosiernie trzęsły. „Będzie zabawa!” pomyślałem sobie i… zacząłem grać. Czy było idealnie? Nie. Czy się pomyliłem? Tak. Czy improwizowałem niektóre fragmenty? Tak. Czy było warto? Jak najbardziej!
Granie na harfie to moje małe hobby, które sprawia mi dużo radości. Ucząc się utworu na występ miałem motywację (presję), żeby się nauczyć grać ten utwór. Ale tego dokładnie chciałem. Chciałem grać na harfie, a tu był dobry motywator. To był główny powód dlaczego się zgodziłem.
Wiele jest opinii osób które mówią, że należy zacząć uczyć się grać na instrumencie od dziecka np. 6 lat, bo później już tak dobrze się człowiek nie uczy. Niektórzy idą wręcz krok dalej i mówią, że potem to już za późno. Czy mają rację? To zależy, co oczekujesz.
Ja wiem, że nie będę profesjonalnym harfistą. Wiem, że moja technika wymaga poprawy oraz wielu godzin ćwiczeń. Wiem też, że granie na harfie sprawia mi dużą przyjemność. A sądząc po sobotnim koncercie jest co najmniej kilka osób, które również lubią słuchać jak gram. Skoro więc mogę robić, to co lubię, to dlaczego nie? A jeśli jest choćby garstka osób, która lubi to co robię, to tym bardziej warto.
Czy więc warto uczyć się grać na instrumencie jak masz 30, 50, 70 lat? A nowego języka? Albo programowania, szycia, gotowania, pracy w drewnie, spawania? Jeśli wiesz co chcesz, stawiasz sobie realny cel, to dlaczego nie? Nie musisz być top 1% na świecie, żeby móc coś wykonywać. Wystarczy, że Tobie daje to wartość.
Poniżej fotografia sceny na której grałem z moją piękną harfą (6.09.2025).

Jako bonus nagranie utworu który grałem na scenie (nagranie jest z domu, na spokojnie)
The Emperor of the Moon
Oraz dwa proste podkłady używane w trakcie czytania
Podkład 14521
Podkład 13568